Przejdź do treści
Strona główna » Blog » Dlaczego unikam słowa właściciel?

Dlaczego unikam słowa właściciel?

Nie znajdziecie (a jak znajdziecie, dajcie znać – usunę!) w moich tekstach określenia „właściciel zwierzęcia”.

Chyba, że jest to cytat lub zdanie o tym, że go nie używam. 😉

zwierzę, jako własność

Ciężko przechodzi mi przez gardło, że zwierzęta są naszą własnością. Wybraliśmy sobie gatunki, które są nam przydatne. Zwierzęta pełniące funkcję źródła pożywienia, ochrony, rozrywki czy towarzystwa. Wykorzystujemy je tak, jak sobie wymyśliliśmy.

Niektóre z nich zostały zdegradowane do rzeczy. Niestety nasze podejście do nich jest często adekwatne do przypisanej im roli maszyny. Działają to jest ok., nie działają, to wymieniamy na nowe.

Inne natomiast zaczęły być nazywane dziećmi. Są dla nas wsparciem, istotą o którą możemy się troszczyć, na którą możemy przelewać nasze uczucia. Dopóki pamiętamy o zaspokajaniu ich naturalnych potrzeb (które mogą być inne niż ludzkie!), to nie jest to najgorsza opcja. 😉 Czasami nazywam moje zwierzaki dziećmi, ale…  nie nazywam się mamą Samosi, Gandzi i Dekla. Właśnie to zauważyłam – ciekawe.

Psu człowiek sweter kupi, a kurze jeszcze dzieciaka zajuma. (Abelard Giza, Zagłada i czekoladki)

daj żyć

W moim idealnym świecie
psy są psami, żyją po psiemu,
koty są kotami, żyją po kociemu,
krowy są krowami i żyją po krowiemu,
ludzie są ludźmi i dają żyć innym. 😉

Ideałem jest dla mnie relacja oparta na przyjaźni, bez narzucania, wymuszania, oczekiwania realizacji zachowań, które nie są zgodne z naturą drugiej żywej istoty. Zdaję sobie sprawę, że jest to wizja utopijna.

Zwierzęta, które z nami żyją są od nas uzależnione, funkcjonują w naszym świecie. Oswoiliśmy je i na zawsze pozostaniemy za nie odpowiedzialni.

lis na smyczy od blush.design w artykule właściciel zwierzęcia

Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś. (Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę)

na pustyni byłam własnością mojego męża

Mam też swoje doświadczenia z byciem czyjąś własnością. Mieszkaliśmy z M. przez jakiś czas w Arabii Saudyjskiej, gdzie jako kobieta miałam dość ograniczone możliwości.

Poczułam, jak to jest siedzieć w domu i czekać, aż „właściciel” przyjdzie z pracy i wyprowadzi mnie na spacer. Nie wychodziłam samodzielnie, nie mogłam prowadzić samochodu, wielu rzeczy nie mogłam. Byłam pomijana w rozmowach, a moja garderoba ograniczała się do „dużej czarnej”.

Na szczęście M. jest cudownym OPIEKUNEM. Cieszę się, że mogliśmy samodzielnie poznać ten kraj i zweryfikować swoje wyobrażenia na temat Bliskiego Wschodu. Od tego czasu często odwiedzamy tamten region. Zawsze staram się dodać coś o pozytywach, żeby nie powielać pisania tylko o różnicach i bulwersujących świat zachodni zasadach. Pomiędzy czarnym a białym jest cała gama kolorów, hummus i falafele. Ale to temat na osobny wpis…

Arabia Saudyjska

być razem. po prostu.

Opiekun – to jest słowo, którego używam bardzo często. To, co staram się robić, to… zadbać o potrzeby moich zwierząt. Modyfikować i działać tak, żeby moje czworonogi nie były wrzucane w sytuacje „skrajnie ludzkie” – im, do ich psiego/kociego szczęścia, niepotrzebne. Jeżeli coś po prostu musi się wydarzać, to staram się dać im czas i możliwość poradzenia sobie z daną sytuacją.

Mam świadomość, że nie jestem idealna, popełniam błędy, że nie wszystko rozumiem i pewnie niektórych rzeczy nie zrozumiem nigdy. Oferuję jednak pomoc, obserwuję i reaguję. Opiekuję się Samosią, Gandzią i Deklem najlepiej jak potrafię.

z Samosią i Gandzią
nie zawsze ogarniam, ale się staram 😉

Chęć zrozumienia jest dla mnie najważniejsza. Pamiętanie o tym, że zwierzęta mogą mieć inne potrzeby i pozwalanie im na ich realizację. Dlatego tak bardzo podkreślam wagę wspólnego nicnierobienia. Po prostu bycie razem. Uważność w relacji, obserwacja, miejsce na oddech. Bez narzucania swoich wizji. Akceptacja stanu obecnego i… cieszenie się sobą.

ilustracje od blush.design by by Elina Cecilia Giglio

Luźne (odrobinę chaotyczne) rozważania na temat “własności” również w formie wideo.
Prosiliście, ja wychodzę ze strefy komfortu i… “pierwsze koty za płoty”. Chociaż w tym odcinku Dekiel nie występuje. 😉

Dziękuję za towarzyszenie mi w tych niedoskonałych początkach. 🙏

2 komentarze do “Dlaczego unikam słowa właściciel?”

DODAJ KOMENTARZ (Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest DeGaSa - Marta Mucha-Balcerek. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. )

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *