Staram się być świadomą kategoryzowania. Etykietowanie może być pomocne, ale może też krzywdzić i ograniczać.
Pomoc
Kategoryzowanie ułatwia życie, pozwala na szybsze reakcje i uwolnienie zasobów energii na inne działania. Gdy ktoś mówi nam, że jest wegetarianinem – nie będziemy proponować mięsa w posiłku, minimaliście nie kupimy figurki słonika na urodziny, a muzułmanina nie zaprosimy na piwo.
ALE… (zawsze jest jakieś „ale”) wszystko może się zmienić, a etykietowanie bywa krzywdzące i ograniczające.
Łatwo przyzwyczajamy się, że
- „my już tak mamy”,
- „przyjaciółka zawsze się odchudza”,
- „nasz kot jest agresywny”,
- „nasz pies uwielbia dzieci”…
A, co jeżeli…
Pytania
Co jeżeli jakieś nasze zachowanie nam nie służy?
Zawalczymy o zmianę, czy uznamy, że „ja już tak mam” i odpuścimy?
Co jeżeli przyjaciółka przestanie trzymać się diety i zacznie słuchać intuicji – zje przy nas czekoladę ?
Skomentujemy, czy damy Jej na to przestrzeń?
Co jeżeli nasz kot ma swoim repertuarze agresywne zachowania ale nie jest to agresja?
Czy postaramy się zrozumieć komunikat, który chce przekazać, czy zatrzymamy się na poczuciu, że jego działania mają na celu wyrządzenie krzywdy?
Co jeżeli nasz pies pozna dziecko, którego nie polubi?
Damy mu możliwość zdecydowania o ewentualnym kontakcie, czy będziemy od niego wymagać, aby „pobawiło się z małym człowiekiem”?
Powyższe pytania pokazują, jak bardzo przyklejenie etykiety zwalnia z myślenia i jak wymagającym jest wyjście poza schemat. Czasami pozostanie w zakresie danej kategorii jest krzywdzące – pisząc powyższe porównania poczułam to mocniej.
Przykład WWO
Napisałam na blogu wpis, w którym staram się odpowiedzieć na pytanie: „czy jestem wysoko wrażliwa?”.
„Sensory processing sensitivity” to cecha wielokrotnie zbadana, która polega na tym, że układ nerwowy/rejony mózgu mocniej reagują na bodźce i emocje, osoby te dużo analizują i wykazują się ogromną empatią.
WWO (Wysoko Wrażliwa Osoba) to termin, który zyskuje na popularności. Test WWO jest ogólnie dostępny, jest też dużo materiałów, książek, czy profli społecznościowych poświęconych tej tematyce.
Wiele osób poczuło, że jest WWO.
Tak, jak pisałam powyżej, kwalifikowanie się do konkretnej grupy ma swoje plusy, ale może też mieć minusy.
Dzięki świadomości wyższej wrażliwości możemy lepiej o siebie zadbać, poczuć się spokojniej, że „nie tylko ja tak mam”, ulgę, że „wszystko ze mną ok.”. 😊
DYGRESJA: wszystko z Tobą ok.! Jesteś ważną i wartościową osobą.
Dzięki znajomości charakterystyki WWO może nam być łatwiej dostosować działania do naszych potrzeb i możliwości. Warto jednak poobserwować, czy przekonanie, że „ jestem WWO” nie tłumi w nas chęci pracy nad zmianą.
Jeżeli jakieś zachowanie można zmienić, czujemy się z nim niekomfortowo, nie służy nam to… warto nad tym popracować, nie zatrzymywać się na stwierdzeniu „ja tak mam”.
Etykietowanie wyjątkowości
Jestem fanką poznawania i dbania o siebie, co można robić na różne sposoby.
Pamiętajmy jednak, że nawet, jeżeli zostaniemy zakwalifikowani do jakiejś grupy pozostajemy WYJĄTKOWI i JEDYNI W SWOIM RODZAJU.
Warto być świadomym swoich unikalnych cech i tego, jak one wpływają na nasze wyjątkowe życie. Można to zrobić dzięki testom, książkom samorozwojowym, słuchaniu podcastów, czytaniu artykułów – to wszystko jest bardzo cenne, ALE… bierzmy pod uwagę, „jak to się ma do nas”.
Bądźmy uważni na swoje potrzeby i dbajmy o siebie!
Daj znać, czy zdarzyło Ci się poczuć ograniczenia wynikające z etykietowania?
Ja mam takie worki, do których zostałam wrzucona, a w których nie zawsze jest mi wygodnie. 😉